Kto wygra spór o hałas lotniczy? Fakty i precedensy po stronie mieszkańców Puszczy Zielonki

Hałas, nerwy i prawo do ciszy. Gdzie kończy się pasja jednostek, a zaczyna prawo wielu do normalnego życia? Wyobraź sobie sobotni poranek. Otwierasz okno, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza, posłuchać śpiewu ptaków i nacieszyć się bliskością natury. Zamiast tego słyszysz jednostajny, natarczywy dźwięk silnika samolotu, który przez kilkanaście minut krąży nad Twoim domem. Myślisz: „pewnie zaraz odleci”. Ale nie, za chwilę kolejny. I kolejny. Kilkanaście, kilkadziesiąt razy dziennie. Weekend w weekend. Święta, niedziele, dni wolne od pracy… zawsze to samo „buczenie”.

Tak wygląda codzienność mieszkańców otuliny Puszczy Zielonki. Nic dziwnego, że coraz głośniej mówią „dość”. Petycję przeciwko działalności strefy spadochronowej Sky Camp Poznań podpisało już ponad 1200 osób. Ale czy ich protest to tylko głos niezadowolonych? A może raczej wołanie o elementarne prawo do spokoju i ochrony środowiska, które w świetle prawa i wcześniejszych precedensów brzmi wyjątkowo mocno?

Nie ma zgody na hałas – protesty w Puszczy Zielonce przybierają na sile

Mieszkańcy otuliny Puszczy Zielonki nie pozostają bierni wobec uciążliwości generowanych przez Sky Camp. Do tej pory zorganizowali już trzy protesty, podczas których jasno wyrażali swój sprzeciw wobec nieustannego hałasu lotniczego nad domami i obszarem chronionej przyrody. Manifestacje miały różne formy – zgromadzenia przed lotniskiem, spotkania z przedstawicielami władz, zbieranie podpisów pod petycją, którą poparło już ponad 1 200 osób

Każda z tych inicjatyw miała ten sam cel: zwrócić uwagę decydentów na problem i pokazać, że nie chodzi tu o prywatne pretensje jednostek, lecz o fundamentalne prawo całej społeczności do ciszy, spokoju i zdrowia. Determinacja mieszkańców sprawia, że temat nie może zostać zbagatelizowany, a ich głos staje się coraz poważniejszym argumentem w sporze z komercyjną działalnością Sky Camp.

Leszno udowadnia, że hałas można pokonać

Zaledwie kilkanaście miesięcy temu podobny problem rozgrzewał mieszkańców Leszna. Tamtejsza strefa spadochronowa wzbudzała kontrowersje głównie z powodu samolotu turbinowego PAC750. Jego monotonne, przeciągłe brzmienie wywoływało irytację i, jak pisali sami mieszkańcy, wręcz nerwicę.

„Leszczyniacy kochają samoloty i szybowce, ale nie samoloty turbinowe, które monotonnym buczeniem powodują nerwicę” – pisał jeden z komentujących pod lokalnym artykułem. 

„Ten hałas, który słyszymy w weekendy, jest bardzo uciążliwy. Pieniądze to nie wszystko” – dodał inny internauta.

Pierwszym impulsem do zmian były skargi samych mieszkańców. Do lokalnych mediów trafił nawet list otwarty mieszkanki Leszna, w którym pisała, że samolot „buczy od rana do wieczora”, a kolejne weekendy z rzędu stają się nie do zniesienia. Temat szybko podchwyciły lokalne redakcje, a pod artykułami rozgorzała gorąca dyskusja.

Pod presją tych głosów zarząd spółki Lotnisko Leszno ogłosił w sierpniu 2025 r., że działalność związana z PAC750 zostanie ograniczona. Samolot mógł dokończyć sezon tylko w pięć wskazanych weekendów, a od 2026 roku lotnisko całkowicie rezygnuje z cyklicznych operacji dużych turbośmigłowych. Pozostawiono wyłącznie możliwość okazjonalnych lotów: pokazów, szkoleń wojskowych czy przelotów biznesowych.

Co ciekawe, pod petycją protestacyjną w Lesznie znalazło się około 400 podpisów, czyli znacznie mniej niż obecnie w przypadku Sky Camp. A jednak tam decyzja zapadła szybko i bez przeciągania sprawy latami.

Dlaczego to ważne?

Samolot w Lesznie nabierał wysokości na obszarze dwa razy większym niż obecnie w Bednarach, co w praktyce oznaczało mniejszą uciążliwość. Dodatkowo znaczną część tego obszaru stanowiły tereny zurbanizowane. Tymczasem wokół Sky Camp mamy Puszczę Zielonkę, obszary objęte ochroną gatunkową oraz rozproszone wioski, gdzie każdy dźwięk bardzo mocno się niesie.

Decyzja w Lesznie pokazuje, że da się stanąć po stronie mieszkańców. Co istotne, władze lotniska podkreślały, że normy hałasu formalnie nie były przekroczone, a mimo to postanowiły ograniczyć działalność, bo uciążliwość miała „ciągły i natarczywy charakter”. To dokładnie ten aspekt, na który wskazują orzeczenia sądowe w podobnych sprawach.

Tam zdrowy rozsądek i empatia przeważyły nad interesem ekonomicznym. Pytanie brzmi: dlaczego w przypadku Puszczy Zielonki decydenci nie mieliby postąpić podobnie?

Mieszkańcy Leszna mówią „koniec buczenia!” – lekcja dla Puszczy Zielonki

To nie tylko kwestia prawa, wyroków i paragrafów. To przede wszystkim sprawa ludzi, którzy w swoich domach chcą czuć się bezpiecznie i spokojnie. Kiedy hałas wdziera się w codzienne życie, odbiera komfort, zdrowie i poczucie normalności.

Poniżej przedstawiamy komentarze mieszkańców Leszna po decyzji dotyczącej zmiany zasad użytkowania dużych samolotów turbośmigłowych na leszczyńskim lotnisku:

„Myślę, że to dobra wiadomość. Loty szybowcowe, motolotniowe i samolotowe będą cieszyć nasze oczy i uszy. Cieszmy się ciszą.”

„No i mamy to! Byle do listopada i koniec buczenia. Brawa dla lotniska za słuchanie głosu mieszkańców. […] Przeszkadzał tylko JEDEN samolot. I bardzo dobrze, że zniknie. […]. Tak, na drugim końcu miasta ten samolot też utrudniał życie.”

„Będzie można powiedzieć ‘Leszno, tu chce się żyć’. Ten samolot to był koszmar dla całej okolicy. Dzieci nie chciały wychodzić do ogrodu. Nawet psy zaczynały szczekać, gdy ten rupieć buczał nad głową. Nauczka dla mieszkańców, żeby patrzeć na ręce decydentom, którzy sprowadzili nam nad głowy (dosłownie) ten problem. W przeciwnym razie, cytuję prezesa Graczyka: ‘lotnisko zacznie się rozwijać’ tak, że znów nie będziemy mogli wyjść z domu ani otworzyć okien.”

To głos społeczności, która zmagała się z uciążliwością w codziennym życiu, potrafiła zawalczyć i wygrać. A jeśli w Lesznie udało się znaleźć rozwiązanie i zakończyć „buczenie”, to dlaczego podobne kroki nie miałyby zostać podjęte w Puszczy Zielonce?

Codziennego koszmaru nie da się zmierzyć decybelami

Mieszkańcy Puszczy Zielonki często słyszą argument: „przecież pomiary hałasu wykazały, że normy nie są przekroczone”. Tylko czy naprawdę chodzi tu o suche liczby?

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 2017 roku daje tu jasną odpowiedź. Sędziowie stwierdzili:

„Oceny poziomu immisji (w postaci hałasu czy zapylenia) nie można opierać wyłącznie na odniesieniu ich do istniejących norm. Uciążliwość związana z hałasem może wynikać nie tylko ze zmierzonego ich poziomu, ale także z ich ciągłego bądź natarczywego charakteru.”

Innymi słowy, nawet jeśli średnie wartości nie przekraczają ustalonych granic, to ciągłość i intensywność zjawiska mogą być wystarczającym powodem, by uznać je za niedopuszczalne.

A jak wygląda sytuacja w Zielonce? Wystarczy zerknąć na dane z Flightradar24. Samolot Sky Camp krąży nad tym samym obszarem wielokrotnie w ciągu dnia, przez całe weekendy, również w święta. Trudno nie nazwać tego „natarczywym charakterem”.

Tezę tę potwierdzają również badania akustyczne przeprowadzone przez dr Gałuszkę. Wynika z nich jasno, że same decybele nie oddają pełnej uciążliwości – monotonne, powtarzalne i długotrwałe buczenie silnika oddziałuje na organizm znacznie silniej, niż sugerowałyby to liczby. Badania te zostały opisane w artykule: Badania akustyczne w Puszczy Zielonce. Decybele to za mało

Czy buczenie nad głową to naruszenie własności?

Hałas lotniczy to ograniczenie prawa własności, co podkreśla doktryna prawna.

Kodeks cywilny jasno wskazuje:

  • art. 140 k.c. – właściciel ma prawo do korzystania ze swojej nieruchomości.
  • art. 144 k.c. – nikt nie może zakłócać korzystania z cudzej nieruchomości ponad przeciętną miarę.
  • art. 222 §2 k.c. – właściciel może żądać przywrócenia stanu zgodnego z prawem i zaniechania naruszeń.

Jeżeli hałas zakłóca normalne korzystanie z domu czy ogrodu, np. uniemożliwia odpoczynek, pracę czy po prostu spokojne życie, właściciel ma prawo walczyć o swoje. I to niezależnie od tego, czy średnie normy hałasu zostały przekroczone.

Wyścigi samochodowe w Bednarach. Sąd stanął po stronie mieszkańców 

Jeszcze świeższy jest precedens z lotniska Bednary. Organizowano tam wyścigi samochodowe. Hałas był tak duży, że mieszkańcy zaczęli protestować.

Starosta przeprowadził badania, które wykazały minimalne przekroczenia norm (zaledwie 0,2–0,4 dB). Organizatorzy bronili się, że to przecież lotnisko, więc hałas jest naturalny. Sprawa trafiła aż do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu.

I co zrobił sąd? Podtrzymał decyzję starosty. Uznał, że nawet te drobne przekroczenia są nie do przyjęcia. Co ważne, sąd kilkakrotnie podkreślił, że istotne są nie tylko średnie wartości, ale także piki hałasu.

A jak wyglądają wyniki pomiarów w przypadku Sky Camp? Piki sięgają 70–80 dB, i to regularnie, wielokrotnie w ciągu dnia. To poziom, który zdecydowanie wykracza poza „przeciętną miarę”.

Eksperci: „Hałas nie może przekraczać granic zdrowego rozsądku”

Mediator sądowy zwraca uwagę na ważną sprawę:

„W art. 144 k.c. normy nie mają żadnego znaczenia. Mogą być argumentem wspierającym, ale nie muszą być brane pod uwagę. Kwintesencją tego przepisu jest zakaz zakłócania korzystania z sąsiednich nieruchomości ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.”

A jaka jest ta „przeciętna miara” w Puszczy Zielonce? To cisza. Teren objęty ochroną, Natura 2000, strefy ciszy to miejsca, w których państwo polskie, za pieniądze podatników, zapewnia ludziom możliwość odpoczynku i regeneracji w naturalnym otoczeniu.

W tę przestrzeń wdziera się prywatna działalność, która generuje hałas lotniczy w sposób powtarzalny i uciążliwy. W tej sytuacji trudno o mocniejszy argument za tym, że granica „przeciętnej miary” została przekroczona.

Sky Camp vs Puszcza Zielonka – czas na decyzję decydentów

Konflikt między Sky Camp a społecznością lokalną nie jest zwykłą sprzeczką o interesy. To spór o fundamentalne prawa człowieka i sens ochrony środowiska, na którą wszyscy się składamy.

Mamy już precedensy: Leszno, Bednary, wyroki sądów i opinie ekspertów. Mamy też fakty: ponad 1200 podpisów mieszkańców, dane z Flightradar24, pomiary akustyczne potwierdzające tonalny charakter hałasu

Decydenci stoją przed wyborem. Czy staną po stronie prywatnego biznesu, który dewastuje spokój mieszkańców i przyrodę? Czy może, jak w Lesznie, posłuchają ludzi i wybiorą drogę zdrowego rozsądku i empatii?